„Modlitwa Esmeraldy” z musicalu „Dzwonnik z Notre Dame”

Autor: Published On: 6 października 2021komentarzy 17
Autor: - Published On: 6 października 2021 - komentarzy 17 -

O różnicy pomiędzy musicalami „Notre Dame de Paris” i „Dzwonnik z Notre Dame” opowiedziałem pokrótce na pogadance po piosence, a dokładniej opisałem we wpisie o piosence „Kiedy Paryż śpi”. Dlatego dzisiaj przyłożę lupę do innego aspektu dzisiejszego wideo – czyli do drobnej zmiana w tekście, której musieliśmy dokonać.

Gdy Disney postanowił zaadaptować film z 1996 roku na potrzeby scenicznej wersji, miejscem prapremiery światowej wyznaczony został Berlin. Odbyła się ona w zaledwie 3 lata po premierze filmu – a więc tempo było ekspresowe. Nie spowodowało to jednak w żadnym wypadku spadku jakości przedstawienia. Wręcz przeciwnie – uważam, że berlińska wersja była niepowtarzalna, i nigdy już – przynajmniej pod kątem aranżacyjnym, instrumentalnym i interpretacyjnym – „Dzwonnik” nie został wystawiony w tak dobrej formie. Twórcy adaptacji podjęli mnóstwo świetnych decyzji. Standardowo, jak to w przypadku musicali powstałych na podstawie filmów, dopisanych zostało dużo piosenek, tak, by wypełnić nimi dużo dłuższą formę teatralną. Spektakl, mimo że dalej familijny, został mocno „odgrzeczniony”. Wątki fabularne nabrały dużo mroczniejszego charakteru – scenariusz został napisany przez reżysera, Jamesa Lapine’a. W wielu miejscach naiwność oryginału została zastąpiona dużo poważniejszą dramaturgią. Aranżacje były napisane po prostu świetnie – twórcy wersji scenicznej zdołali sprostać gigantycznemu wyzwaniu, jakim jest przeniesienie kilkudziesięcioosobowego chóru i orkiestry symfonicznej na deski teatru, w dużo mniejszym składzie. Utwór „Kiedyś” został włączony do spektaklu (w filmie pojawił się tylko w napisach, bo pierwotnie pojawiał się w miejscu, w którym ostatecznie pozostała dzisiejsza piosenka), ale poprzez odpowiedni aranż i przerobienie go na duet z towarzyszeniem chóru nabrał nowej, niesamowitej energii. Polecam go Waszej uwadze – bo jest to zdecydowanie jedna z prawdziwych perełek tego spektaklu, i niezmiernie się cieszę, że udało nam się go wykonać w takiej właśnie wersji!

Po 1300 przedstawieniach i 3 latach berlińska produkcja została zdjęta z afisza. Nie miałem okazji zobaczyć jej na żywo – ale na szczęście producenci spektaklu obdarzyli nas rewelacyjnym nagraniem studyjnym, tzw. „cast recording” – w ten sposób można było poznać wszystkie piosenki z tej wersji. Mimo że nie znam niemieckiego, słuchałem jej setki razy, posiłkując się tłumaczeniami na język angielski znalezionymi w internecie. Nie mogłem się doczekać, aż odbędzie się premiera na Broadwayu czy West Endzie, mając nadzieję na kolejne, tym razem angielskojęzyczne, wersje ukochanych utworów.

I tutaj nastąpiło mocne zdziwienie. Musical został zamrożony na wiele, wiele lat. „Wynurzył się” dopiero w 2014 roku, czyli 12 lat później. Niestety był już zupełnie nie do poznania. Libretto Lapine’a zostało zastąpione innym, ponownie mocno uproszczonym – z jakiego powodu? Nie wiem. Dramatyczne wydarzenia, które nadawały powagi zakończeniu spektaklu, zostały ponownie wykreślone i zastąpione sztampowym happy endem. Stworzone zostało specjalne nagranie z nową obsadą i nowymi aranżacjami – niestety magia wersji berlińskiej zniknęła już bez śladu. Po kilku przesłuchaniach odłożyłem tę wersję na półkę, mocno zawiedziony.

Dlatego planując accantusowe wersje, nie miałem absolutnie żadnych wątpliwości, na jakiej wersji powinniśmy bazować. Współpracując z Nico Gaikiem, jednym z naszych twórców podkładów muzycznych, zdecydowaliśmy się od samego początku na odtwarzanie wersji berlińskiej. Stąd dodatki w dzisiejszym utworze, które mogą zaskoczyć jego długoletnich fanów: dodatkowy refren, śpiewany przez Quasimodo, i kilka wersów na końcu utworów, powtarzanych przez niego za Esmeraldą. To pociągnęło za sobą dodatkową komplikację: w oryginalnym tekście utwór kończy się słowami „Children of God”. Antoni Marianowicz, twórca polskiego tekstu, znanego chyba w co drugim polskim domu, pozwolił sobie na lekką modyfikację tekstu, kończąc słowami „zbaw tych, co znają rozpaczy dno” – i tutaj pojawił się nasz dylemat, bo Quasimodo musiałby powtórzyć za nią „rozpaczy dno” i razem, na wesołym, „durowym” akordzie, musieliby zakończyć piosenkę tymi samymi słowami. Poprosiłem więc mamę, Dorotę Kozielską – naszego accantusowego tłumacza – o lekką modyfikację na koniec piosenki i o dopisanie słów, które mógłby zaśpiewać Quasimodo (w tej roli Paweł Skiba) w środku utworu. Tak oto powstala wersja, której już dziś możecie posłuchać na YouTubie.

Subscribe
Powiadom o
guest
17 Liczba komentarzy:
Najstarsze
Najnowsze Najlepiej oceniane
Inline Feedbacks
View all comments
Eska

Chyba się powtórzę, ale blog jest świetnym uzupełnieniem piosenki i pogadanki:) choć nie ukrywam, dobrze, że o nim przypominacie, bo jeszcze nie weszło w nawyk zaglądanie tutaj

Renata

A mi powoli zaczyna 🙂

Agnes

Ja już się uzaleznilam.

Agnes

Zeszłam na zawał

Koziołek

Cieszę się, że odchylacie lekko kulisy powstawania tych dzieł <3

aajkaa

<3 <3 <3

Ilona

Ta wersja jest dużo dużo lepsza niż tamta starsza. Mega mi się podobała i mam nadzieję że usłyszę ją na koncercie w Lublinie. Szok że na nim będę! Nigdy bym się nie spodziewała że mąż zrobi mi tak ogromną niespodzianke z okazji naszej rocznicy ślubu!!!????

Fetoslawa

Świetny pomysł z dodaniem roli Quasimodo tutaj, zwłaszcza, że góry Pawła tak doskonale kontrastują z dołami Małgosi, że łzy same płyną, a serce jakby się unosiło!:)

Paula

Uwielbiam czytać wpisy z bloga, nadrobiłam już wszystkie i mam nadzieję, że nadal będą się pojawiać po każdej piosence! 🙂

Attka

Jest to piękna piosenka, którą zawsze uwielbiałam. To wykonanie jest zupełnie inne i też w pewien sposób trafia do mojego serca.
Do tego jak zawsze zadziwia mnie ile filmów/bajek disneya zostaje przeniesionych na scenę. Mimo że powinnam już się przyzwyczaić, to jednak jest takie „wow”, że z tego też jest musical.
Bardzo dziękuję, za koncert w Łodzi 🙂 Było cudownie i już nie mogę się doczekać, kiedy znów ujrzę Was na żywo.

Ola

Sprawdziłem i pierwsza niemiecka wersja sceniczna miała miejsce w 1999,a wznowienie w 2014 więc aż 15 lat. Bardzo proszę o link do albumu z wersji niemieckiej bo nie mogę go znaleźć na Tidal.